WOODCAMP 2015 | Co w lesie piszczy?


Przez ostatni miesiąc miałam okazję pracować w miejscu pełnym zajawy. Poznałam mnóstwo utalentowanych skejtów i skejterek. I dzięki tym ostatnim wróciła nadzieja, że babski skateboarding w naszym kraju nie przymiera głodem, a ma całkiem niezły apetyt na nowe triczki i łyka zajawę jak młody pelikan. Woodcampowa rutyna, ale nie taka zwykła rutyna tylko skate-rutyna weszła mi w krew a tym samym od powrotu z tego obozu dla zwariowanych i kreatywnych dzieciaków (no i kadry!), nie opuszcza mnie chęć ciągłego “skejtowania”.




Jadąc na turnus drugi nie spodziewałam się, że będę miała do czynienia z tak licznym gronem skejt-masakratorek! Szczerze powiedziawszy nawet nie zaopatrzyłam się w odpowiedni sprzęt do nagrywania. Byłam pewna, że jako wychowawca jadę na ciężki arbajt i nie będzie nawet chwili na nagrywki. Jednak (czasami) kosztem minusów na wieczornych zebraniach kadry podsumowujących dany dzień, udało się poświęcić chwilę na szybkie nagryweczki telefonem i “ladies session”.
Mogłam nagrywać i jeździć ze skejt duperkami nie tylko, gdy były organizowane oddzielne sesje dla dziewcząt na plazach czy minirampie. Nawet kiedy zamulałam na wygnaniu(1) dziewczyny przychodziły do mnie i coś razem kombinowałyśmy.


Jak już wspominałam na T2 trafiły mi się same żylety. Ania Kulig, którą większość już zdążyła poznać, zaskakiwała z dnia na dzień co raz to nowymi bangierami. Dotychczas najlepsza polska skejterka, Agata Halikowska musi się strzec, bo Anka pre do przodu jak czołg! Kulig przez cały WDC miała świetną passę. Zaliczała okrutne maty, wstawała z uśmiechem na twarzy i katowała dalej. Była chodzącym siniakiem, ale nie widziałam ani krzty grymasów, płaczu, że boli albo gadania, że nie da rady i tym podobnych. Czasami nawet, kiedy zaliczała multum gleb i ryjslajdów rodem z Hall of Meat nie wiedziałam czy bolą ją te żebra i nogi czy coś ją łaskocze bo ciągle się uśmiechała a momentami śmiała się z siebie wniebogłosy! Anka to twarda zawodniczka. Niestety pech chciał, że po tej dobrej passie, ostatniego dnia obozu coś poszło nie tak i skejt dziewcze doznało kontuzji kolana. Jednak wylany pot, liczne siniaki, ból i zlądowane triki Ani zostały docenione przez ziomków z Apostrov, którzy przygarnęli młodą skejterkę do teamu. Nic tylko zdrowieć i jeździć dalej!

        



Oprócz Ani miałam okazję poznać zajawkową wrocławiankę, Wiktorię Jasiorską. Najpierw znałyśmy się tylko z fejsa-nie dokońca wiedziałam jak jeździ ta dziewczyna, skąd się wzięła i o co jej w tej deskorolce chodzi. Słyszałam tylko, że była na Back To The Streets w tym roku i dawała radę. Już po pierwszej sesji na WDC mile mnie zaskoczyła. Z resztą nie tylko mnie. Najbardziej imponującą rzeczą dla mnie była jej wytrwałość w katowaniu trików. Ta skejterka przez cały Woodcamp katowała 36 Flipa z launcha z taką determinacją, jakiej jeszcze nie widziałam. Co najlepsze ostatniego wieczora, w ostatnich sekundach sesji wsadziła tę tróję!
Były momenty kiedy Wiki twierdziła, że czegoś nie umie czy nie da rady zrobić, ale po chwili namowy cisnęła triki jak maszyna.

           

"Nie ma, że nie potrafisz! Potrafisz, ale jeszcze o tym nie wiesz!"-powtarzałam każdemu skejtkowi i każdej skejterce na obozie, w tym także Oldze Majewskiej.
Olga, warszawski talencik, tak jak koleżanki potrafiła nieźle zadupcyć trikami i spowodawać opadanie kopary męskiej części obozowiczów. To kolejne dziewcze, które z flipów potrafiło nie tylko Kick Flipa.



Bardzo podobał mi się też progres początkujących skejterek. Oliwka Godek pokazała wszystkim z tej grupy jak powinno się jeździć na minirampce. Na sesji dla dziewczyn, ta z wyglądu drobna i nie pozorna skejterka podłapała niesamowitą zajawę na pompowanie na mini: robienie fifciaków, rock and rolli, rock to fafkie i tailstali (i robiła to wszystko za jednym “zmachem”!)


Na T3 przyjechało tylko (albo aż!) 3 dziewczyny w tym 2 początkujące, ale wcale nie takie najgorsze!
Na tym turnusie kolejna Anka zbierała pochwały! Ania Czaszejko ze Słupska w tym roku po raz pierwszy zawitała na Woodcamp. Na pierwszy rzut oka, tak samo jak Oliwka nie pozorna, wyczilowana, jeżdżąca w jakichś authenticach. Sądziłam, że wygram z nią w skejta z zamkniętymi oczami, bez kolana. Myliłam się i to grubo… Anka to wymiataczka. Z początku było widać, że na łazarskim nie jest koklorowo i skate-parki w Słupsku to niecodzienność przez co w sumie nie ma gdzie rozwijać talentu, ale w SKATE na flacie przegrałam z nią z kretesem milion razy.




Podczas trzeciego turnusu razem z tą trójcą mogłyśmy wziąć udział jako team Shake Your Board w Woodcampowej wersji King of The Roads, czyli Band of the Camp. Mimo, że nie wygrałyśmy to była to świetna zabawa. Co z resztą można zobaczyć na Shake instagramie.













A co do męskiego grona skateboardingu na WDC to muszę powiedzieć, że chłopaki byli niesamowitym wsparciem dla dziewczyn, które jeździły. Zachęcali je do katowania nowych trików i dopingowali jak trzeba! Dzięki chłopy!

A na koniec krótki, ajfonowy montażyk z tychże dwóch, wspaniałych turnusów tegorocznego Woodcampu

         





Tekst/Foto/Video: Katarzyna Komincz
________________________________________________________

1) Nowa skate plaza usytuowana przy wjeździe do ośrodka Maryseńka,na którym odbywa się Woodcamp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz